Dziś, 3 marca przypada czwarta rocznica śmierci twórcy naszego teatru, profesora Jerzego Limona.
“Miałem sen, w którym wchodziłem między dwa piękne lustra. Właściwie to ramy były piękne, seledynowe, rzeźbione w delikatną wić roślinną, jakby wyjętą z obrazów prerafaelitów, oplatającą konary drzew. Wchodziłem pomiędzy owe lustra, a były ustawione naprzeciw siebie i ramy tworzyły splątany las, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście moje odbicie będzie się odbijało nieskończenie wiele razy. Zobaczyć nieskończoność, zanurzyć się w niej choć trochę, odczuć jej muśnięcie – to jest coś! Ale w ogóle odbicia nie było. Byłem niematerialny, jak w przestrzeni tej książki; zaistnieć mogę tylko jako proces percepcyjny, biochemiczna reakcja mózgu czytelnika i w przestrzeniach jego czy jej pamięci, miękkim dysku szarych komórek, trajektorii jonów potasu i sodu. Co najwyżej mogę być strumieniem fotonów w światłowodach. Dobre i to. A w tamtym śnie na moich oczach lustra zarastała pajęczyna. A ja poczułem strach przed pająkiem.” – Jerzy Limon, „Skrawki: Sen” [w:] „Młot na poetów albo Kronika ściętych głów”
Wspominając Profesora, zachęcamy Was do przeczytania wywiadu dla Vogue Polska, w którym macie szansę odkryć Jerzego Limona, jakiego nie znacie.
O szalonej podróży w wieku 11 lat do Ameryki, o tym jak został hipisem w Norwegi i czemu nie dopuszczono go do matury.
Czytajcie i wspominajcie człowieka, bez którego nie byłoby Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.
Fot. Monika Białk dla Prestiż Magazyn Trójmiejski